Wybraliśmy jak zwykle na chybił-trafił miejsce do plażowania. Oczywiście nie za blisko mieszkania, żeby trochę na rowerze pokręcić się po okolicy. W plecaku radler, słodycze i buty do wody. Aha, no i olejek do opalania, bo początek września na Istrii do piękne i upalne lato.
Popołudnie i wieczór to czas na spacer (ufff) po mieście. Ładnym swoją drogą.
Przechodzimy przez łuk triumfalny.
Znajdujemy amfiteatr, w którym kiedyś odbywały się walki gladiatorów, a teraz festiwale filmowe. Swoją drogą to naprawdę świetne miejsce na tego typu wydarzenia kulturalne. Ma niesamowity klimat przed zachodem słońca.
Kręcimy się po gwarnym rynku, robimy selfie z palmą, podsłuchujemy rozmowy rodaków przeglądających, swoją drogą piekielnie drogie, pamiątki i inne głupotki. Aż trafiamy do knajpy, gdzie serwują fast food z owocami morza i najadamy się po kurek, mając pewność, że stracone kalorie zostały uzupełnione, a może nadrobione?
Żegnamy się w ten smaczny sposób z Chorwacją, bo ku naszemu pocieszeniu, już wkrótce będziemy mogli przewietrzyć górskie ubrania na alpejskich szlakach. :)
Kilka słów na zakończenie
Chcę w kilku zdaniach podsumować nasz drugi wyjazd z rowerami. Pierwszy, nad Balaton na Węgrzech, bardzo wysoko podniósł poprzeczkę naszych oczekiwań co do wyjazdów z dwoma kółkami. Dlatego w czasie jazdy po Chorwacji przeżyliśmy...rozczarowanie. Ale mówię tutaj głównie o ścieżkach rowerowych i infrastrukturze dla rowerzystów.
Przejechaliśmy na Chorwacji prawie 300 kilometrów i może 10 z nich były dedykowane turystom na dwóch kółkach. Reszta to po prostu jazda razem z samochodami. Nie spotkaliśmy też żadnego punktu odpoczynku dedykowanego rowerzystom. Ani stojaka. Ani punktu z wodą. Nic, zupełnie nic. Dlatego wybierając się tutaj warto zaopatrzyć się na trasę w taką ilość wody, żeby nie paść przy ciągle wysokich temperaturach (około 32 stopni).
Ponarzekam jeszcze na kierowców, dla których rowerzyści na drodze to temat dość trudny. Półtora metra odległości to odległość im nieznana (ok, w kraju też wielu kierowców ma z tym problem). Niektórzy najchętniej zepchnęliby cię na chodnik z głośnym opierdolem, że co ty robisz na tej drodze.
Ale Chorwacja ma też swoje uroki i starałam się pokazać je na zdjęciach. Być może dam jej drugą szansę i wrócę z dwoma kółkami. Postaram się wtedy lepiej przygotować do wyjazdu. :)