W tym wpisie opisuję sierpniowe wejście na jeden ze szczytów Wielkiej Korony Tatr. Na Baranie Rogi nie prowadzi znakowany szlak turystyczny. Jednak jest łatwo dostępnym wierzchołkiem. Wejście jest możliwe tylko w towarzystwie przewodnika. Ja natomiast weszłam na niego w swoim doborowym towarzystwie. Zapraszam do lektury!
Miałam to logistyczne szczęście, że mogłam w czasie jednego przejścia pójść dwiema drogami - podchodziłam od Zielonego Stawu Kieżmarskiego, zeszłam do Doliny Pięciu Stawów Spiskich.
Jak już wspomniałam na wstępie, Baranie Rogi są łatwo dostępne (0+), co może potwierdzić też to, że na szczyt weszłam samotnie i żadnych problemów ze szlakiem nie miałam.
Zielony Staw Kieżmarski 1545 m n.p.m.
W okolicach Zielonego Stawu Kieżmarskiego zameldowałam się około 7.30. Początek sierpnia, środek lata, w zacienionych miejscach widać delikatny przymrozek. Mocne słońce nie daje jednak zmarznąć. O tej porze w schronisku nie kręci się wielu turystów, można spokojnie odsapnąć i nabrać sił na dalszą wędrówkę.
Zielony Staw Kieżmarski, schronisko, Tatry Bielskie
Dalsza wędrówka początkowo wiedzie łagodną, wyraźną ścieżką do progu Dzikiej Doliny,
przez piargi i kępki traw. Z progu Doliny Dzikiej spadają wodospady,
tzw. Dzikie Siklawy: Długi Wodospad i Miedziana Siklawa. Widok śniegu w
tej części Tatr nie powinien dziwić - zalega on tutaj przez cały rok.
Dzika Dolina
Następnie idę żebrem ubezpieczonym w łańcuchy. Tutaj szybko zdobywa się wysokość. Dzięki temu widoki za plecami robią się coraz ładniejsze. Trasa ta została zabezpieczona w 1904 roku i prowadzi na Baranią Przełęcz (2389 m n.p.m.).
Nazwa Dzikiej Doliny nie jest przypadkowa i odnosi się do jej charakteru. Jak już wspomniałam, część trasy prowadzi ubezpieczonym szlakiem, jednak dzisiaj nie prowadzi tędy żaden oznakowany szlak turystyczny. Przemierzając więc Dziką Dolinę musimy kierować się kamykami i zachować czujność, żeby nie zabłądzić. Początkowo idziemy ścieżką przez kępy traw, później wkraczamy w piargi. Pomimo tego, że byłam tutaj drugi raz, udało mi się w którymś momencie przegapić oznakowanie, jednak wiedziałam dokąd zmierzam i to z pewnością ułatwiło dalszą wycieczkę.
Kiedyś w dolinie licznie występowały świstaki i kozice, jednak przez helikoptery i narciarzy, którzy mają tutaj dostęp zimą, zostały one skutecznie odstraszone. Miałam więc szczęście mijając z daleka kozią rodzinkę. :) Gdyby nie zalegający płat śniegu, po którym brykały, pewnie umknęłyby moim oczom.
I tak, ten płat śniegu, po którym brykały kozice także musiałam pokonać, idąc w stronę przełęczy. Nie było na nim wydeptanej ścieżki. Przez głowę przeleciała myśl o odwrocie. Nie miałam ze sobą raczków. Czy dam radę? Przejście śniegiem było najkrótszą i najszybszą opcją, można było pójść na około, ale podejście przez piarg jest męczące i wkurzające (krok do góry, krótki zjazd kamieniami w dół i tak w kółko).
W międzyczasie śmigło przeleciało nad głową. Słyszałam też rozmowy wspinaczy w drodze na Czarny Szczyt. Nie jestem tutaj sama, a jednak wolałabym uniknąć sytuacji, w której wzywam pomoc. Poszłam więc w niskich podejściówkach, mając raczki nie martwiłabym się o nic, jednak rozważałam powrót. Szło mi całkiem nieźle, mocno wbijałam się w śnieg, jakbym chciała zrobić schody. Nie zaliczyłam żadnego ślizgu, w międzyczasie cyknęłam kilka zdjęć uroczym kozicom i szczęśliwie rozbiłam krótki biwak przed kolejnymi ubezpieczeniami.
Przejście przez Dziką Dolinę, tutaj już na rumowisku
Co ja paczę? Niestety, ze względu na duże przybliżenie zdjęcie wyszło słabej jakości.
Jeszcze tylko trochę i rozbiję obóz pod łańcuchami. Obracam się często, wierząc w to, że soczysta letnia zieleń Tatr Bielski doda mi kopa. :)
Barania Przełęcz 2393 m n.p.m.
Ubezpieczona droga w stronę przełęczy nie powinna sprawić wiele trudności. Mamy tutaj drabinkę, sporo łańcuchów, używamy rąk i nóg, skała ma wspaniałe tarcie. Początkowo idę ostro w górę, ale im bliżej przełęczy, tym podejście staje się łagodniejsze. Po chwili melduję się na przełęczy. Spotykam tam parę Niemców, wymieniamy kilka zdań, ominęli Baranie Rogi, zamierzają schodzić do Dzikiej Przełęczy. W Tatrach bardzo im się podoba, są już tutaj tydzień. Nic, tylko pozazdrościć - mój urlop nigdy nie chce się zsynchronizować z tatrzańską pogodą.
Widok z Baraniej Przełęczy na Dolinę Pięciu Stawów Spiskich, Pośrednią Grań i zaogrąglony Sławkowski Szczyt.
Baranie Rogi 2530 m n.p.m.
Mogę śmiało powiedzieć, że wszystkie trudności tego dnia mam już za sobą. Droga z przełęczy jest wyraźnie oznakowana, nie jest dodatkowo ubezpieczona, ale też nie sprawia większych trudności. Jest także bardzo urozmaicona. Niestety nie zrobiłam tutaj wielu zdjęć.
Z przełęczy ruszam na lewo od grani, następnie trawersuję przez żebro. Później znów piarg i droga w górę przez kilka skalnych stopni. Po chwili docieram na wspaniały taras szczytowy i rozbijam obóz. :) Jestem tutaj sama - coś pięknego!
W skalnym okienku Baranich Rogów prezentują się Tatry Bielskie i Kołowy Szczyt
Popatrzmy się na Tatry, czyli kilka panoram z Baranich Rogów
Spojrzenie w stronę Doliny Pięciu Stawów Spiskich. Ponad nią wznosi się Pośrednią Grań, a na dalszym planie łatwo zauważyć łagodnie zaokrąglony wierzchołek Sławkowskiego Szczytu.
Wspaniale prezentują się Kieżmarskie Szczyty, Spiski Szczyt, Durny Szczyt i Łomnica.
Widok w kierunku Doliny Kieżmarskiej. Po lewej Tatry Bielskie, na prawo Kieżmarskie Szczyty.
Na horyzoncie Kołowy Szczyt, Jagnięcy i Tatry Bielskie
Byłam chyba jedyną osobą, która tego dnia wędrowała z kaskiem (nie mam na myśli wspinaczy). Bezpieczeństwa nigdy nie za wiele. :)
Widok w stronę Lodowego Szczytu. Po jego lewej stronie nieźle prezentuje się Gerlach.
A na deser panoramy wideo
Na szczycie spędziłam godzinę - szkoda, że czas nie mija tak szybko na podchodzeniu. :) Trafiłam na fantastyczne warunki pogodowe, więc to była zupełnie zasłużona przerwa. W dodatku poznałam parę sympatycznych Słowaków i dzięki nim nie musiałam improwizować ze statywem. Swoja drogą, byli pozytywnie zaskoczeni tym, że zawędrowałam tutaj sama. Cóż, widok blondynki samotnie przemierzającej szlaki i pozaszlaki to ciągle w górach rzadkość. Pozdrawiam tutaj wszystkich, którzy chodzą w pojedynkę! Fajne to od czasu do czasu.
Myśl o powrocie nadeszła wraz z pojawieniem się kolejnych turystów. Zejście do przełęczy nie sprawiło wiele problemów, choć zdecydowanie wolę podchodzić (moje kolana są ze mną jednogłośne). Jak to bywa przy zejściach, trzeba bardziej uważać na czasem osuwające się spod nóg kamienie.
Dolina Pięciu Stawów Spiskich i Chata Teryho
Z przełęczy skierowałam swoje kroki do Chaty Teryho. To najczęściej wybierany szlak prowadzący przez żleb. Z pewnością zejście to jest łagodniejsze niż podejście z drugiej strony. Trzeba tutaj zachować czujność, żeby nie poślizgnąć się i nie zrzucić kamieni. Dość szybko schodzi się w piargach i trawie i tutaj czujemy jak czworogłowy pracuje. :) Myślę, że ten szlak może być lepszy do podchodzenia niż schodzenia. Przez piargi i kępy traw prowadzi wyraźna ścieżka, która swój początek i koniec ma w okolicach Pośredniego Stawu Spiskiego.
Na początku zejścia z przełęczy.
Never give up, nawet kiedy wkurzają cię nośne kamenie. :)
A tutaj cywilizacja na horyzoncie - widać schronisko - strefa komfortu ulega automatycznej poprawie. :)
I to już koniec pozaszlakowej wędrówki. Baranie Rogi w cieniu, półtora godziny wcześniej mogłam się tam opalać. :) ..bo kto rano wstaje.. :) (tfu, w środku nocy!)
Terinka. Leży na wysokości 2015 m n.p.m. i jest najwyżej położonym schroniskiem w Tatrach czynnym przez cały rok.
Widok w kierunku zejścia do Doliny Małej Zimnej Wody.
Okolice Chaty Teryho, po lewej stronie Baranie Rogi.
Może zainteresuje Cię także
Tatry Wysokie, Gerlach 2655 m n.p.m. drogą Martina>>>Tatry Wysokie, Łomnica 2634 m n.p.m. drogą Jordana>>>
Tatry Wysokie, Kończysta 2537 m n.p.m.>>>