Pod koniec sierpnia w Beskidach czuć zbliżającą się jesień. Kolory trawy i liści powoli zmieniają się, grzybiarze wracają z pełnymi koszami, smakosze owoców leśnych ciągle mogą dogadzać swoim podniebieniom. Bardzo lubię ten przejściowy czas. Bardzo lubię Beskidy w tej odsłonie. Dlatego w późnoletnie, ciągle długie dni, wybieram równie długie spacery. Ten wpis jest poświęcony wędrówce w paśmie Czantorii Wielkiej i Stożka z czeskiej wsi Nydek. Tak bardzo niepopularnie, a bardzo fajnie. :)
Trasa wycieczki: Stożek - Soszów - Czantoria - pętla z czeskiego Nydka
Trasa: Nýdek – Nýdek | mapa-turystyczna.pl
Link do trasy >>>
Informacje o trasie
Długość trasy: 24,1 km
Czas przejścia: 8:18 h
Suma podejść i zejść: 1326 m
Najwyższy punkt: Czantoria Wielka, 995 m n.p.m.
Nydek
To tutaj, w samym centrum wsi, zostawiamy samochód na płatnym parkingu (prawdopodobnie płatny jest tylko w sezonie, 8 zł za cały dzień). Obok parkingu jest mały bar, w którym od rana leje się strumieniami zimny, złocisty napój (ach, ci czesi…). Tuż przy parkingu znajduje się tabliczka informacyjna i skrzyżowanie szlaków. My ruszamy czerwonym. Początkowo spacerujemy się przez wieś (dość ładną swoją drogą), później odbijamy w stronę lasu. I tutaj też zaczyna się faktyczne podejście. Jako, że nasza trasa ma dość dużo punktów pośrednich, za najbliższy cel stawiamy sobie szczyt Loučka, co znaczy po polsku Łączka. Z Nydka to 5,1 km z sumą podejść 485 m i czasem 2:07 h. Dość przyjemna i widokowa ta trasa, zwłaszcza kiedy zdobędziemy już wysokość.
Loučka 835 m n.p.m.
Po polsku Łączka. Nazwa
szczytu oddaje charakter tego miejsca. Choć bujnych łąk na nim nie
znajdziemy, to rozległe i panoramiczne polany owszem. U stóp Łączki leży
Jabłonków (cz. Jablunkov), nad którym wznoszą się szczyty Beskidu
Śląsko-Morawskiego. Swoją drogą na wiele z nich prowadzą szlaki
turystyczne, jednak w większości szczyty te są zalesione. Miłośnicy
panoramicznych szlaków mogą nie polubić się z tym pasmem górskim.
Wracając
jednak to Łączki, to w połowie XIX w. mieściło się na niej osiedle
pasterskie, należące do nieistniejącej już wsi Głuchowa. Obecnie polany
otaczają zabudowania osiedla Łączka. Wśród zabudowy znajdziemy jeszcze
kilka ostatnich, drewnianych chałup zrębowych, prawie bez wyjątku
przerobionych już na domki letniskowe.
W pierwszej połowie
XX w. polany szczytowe były jednym z ulubionych celów wycieczek
niedzielnych mieszkańców Trzyńca i Cieszyna. W latach międzywojennych
istniało tu nawet niewielkie prywatne schronisko turystyczne "U Bojka".
Filipka 771 m - Stożek Wielki
Z
Łączki nadal trzymamy się czerwonego szlaku, który później odbija na
żółty. Na celowniku kolejny punkt, dość ważny dla naszego podniebienia,
ze względu na planowane zjedzenia czegoś dobrego w schronisku. :) Stożek
Wielki. Ale zanim do niego dotrzemy czeka nas 1:50 h wędrówki, kolejne 5
km i sinusoida w postaci 352 m podejścia i 225 m zejścia. Etap ten do
widokowych raczej nie należy. Jedynie w okolicy Filipki przejdziemy
przez widokowe polany. Tutaj też znajduje się węzeł szlaków, niedaleko
niego restauracja i kilka domów. Spotykamy (o dziwo!) turystów,
kilku- i kilkudziesięcioletnich. W Czechach dość popularne jest
wędrowanie rodzinne, a niedziela stanowi ku temu dobrą okazję.
Stożek Wielki 978 m n.p.m. i Schronisko PTTK na Stożku
Nazwa
tego szczytu nie wzięła się znikąd. I wchodząc na Stożek Wielki
zwyczajnie musimy się zmęczyć. Zwłaszcza ostatnie pół kilometra da w
kość. Idąc z czeskiej strony możliwości zdobycia szczytu mamy dwa:
szlakowe i pozaszlakowe, czyli wędrując granicą państw (na której, swoją
drogą, jest wyraźnie wydeptany szlak). Ale jak już wygramolimy się na
szczyt, a konkretnie kilka metrów poniżej niego, do schroniska, to oczom
naszym ukaże się widok nagradzający wszelkie trudności, a schronisko
ugości na przykład pyszną szarlotką (stokroć polecam!!!).
Schronisko
PTTK Stożek to pierwsze schronisko, wybudowane przez Polaków w
Beskidzie Śląskim. Zostało oddane do użytku w 1922 r. (wcześniejsze
budowała organizacja Beskidenverein, która prowadziła szeroko zakrojoną
działalność na rzecz propagowania turystyki masowej, była pionierem
turystyki beskidzkiej w wielu dziedzinach, działała oficjalnie do 1945
r.). W pobliżu schroniska znajdują się 2 wyciągi narciarskie:
krzesełkowy (780 m, czynny również w lecie) i talerzykowy (275 m).
Ze
schroniska rozpościera się szeroka panorama na góry Beskidu Śląskiego.
Takie widoki będą nam towarzyszyć przez dalszą część szlaku.
Stożek Wielki 978 m - Stożek Mały 843 m - Cieślar 920 m - Soszów Wielki 886 m i Soszów Mały 762 m - Czantoria Wielka - 995 m
Kolejny
punkt przystankowy zaplanowaliśmy na Czantorii Wielkiej. Jednak zanim
do niej dotrzemy, musimy pokonać 13,9 km, 774 m podejścia, 736 m
zejścia, a mapa pokazuje czas przejścia 4:49 h. Trasa jest dość
przyjemna, bardzo widokowa, z wieloma miejscami zachęcającymi do
odpoczynku. Przy dobrych warunkach pogodowych (niestety takich nie
mieliśmy w czasie naszej wędrówki) z okolicy góry Cieślar, można
podziwiać Tatry.
Wędrujemy czerwonym szlakiem, który jest częścią Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Główny Szlak Beskidzki imienia Kazimierza Sosnowskiego (GSB) – szlak turystyczny znakowany kolorem czerwonym, który swój początek ma w Ustroniu w Beskidzie Śląskim, kończy się w Wołosatem, w Bieszczadach. To najdłuższy szlak w polskich górach, liczy około 496 km i przebiega przez Beskid Śląski, Beskid Żywiecki, Gorce, Beskid Sądecki, Beskid Niski oraz Bieszczady.
Stożek Mały zdaje się być tylko przechodnim szczytem na szlaku. Jest zalesiony i nie rozpościera się z niego żadna panorama. Poniżej szczytu znajdują się zabudowania i rozległe panoramy z widokami. Można dotrzeć tutaj asfaltową drogą z Wisły.
Inaczej jest na pokrytej polanami górze Cieślar. Szczyt ten wyróżnia się prawie dookolną panoramą, ukazującą m.in. cały Beskid Śląski i południową część Beskidu Śląsko-Morawskiego. Pod szczytem mieści się tablica z opisaną panoramą.
Mijamy Soszów Wielki i schronisko znajdujące się na szczycie. Jakoś bez entuzjazmu przechodzę przez miejsca odwiedzane przez przypadkowych weekendowych turystów. Soszów to kolejny punkt, na który można wjechać wyciągiem.
A co nas czeka na szczycie Czantorii Wielkiej?
Mnie spotkało rozczarowanie, niestety. Pamiętam z czasów
dzieciństwa to miejsce zupełnie inaczej. Kiedyś stała tutaj tylko wieża i
dwie drewniane budki - jedna po polskiej, druga po czeskiej stronie.
Wielki gar z grochówką. Kilka ławek, miejsce na rozłożenie koca. A
dzisiaj, ech… komercja zajmuje coraz więcej przestrzeni, agregat warczy
tak, że odpocząć nie da się, więc poza symbolicznym zdjęciem, z ulgą
opuszczam to miejsce i wędruję dalej, do czeskiego schroniska.
Charakterystyczna
wieża widokowa po czeskiej stronie oferuje szerokie panoramy (polecam
zapłacić kilka złotych lub równoważność w koronach czeskich i wdrapać
się na nią).
Kilkaset metrów na zachód od Czantorii
Wielkiej, znajduje się czeskie schronisko turystyczne, zbudowane jeszcze
przez niemiecką organizację turystyczną Beskidenverein w 1904 r. Tam też
niegdyś znajdowało się turystyczne przejście graniczne. Tutaj spokojnie i
kulturalnie można napić się zimnego, pysznego czeskiego piwa lub kofoli
(to czeski odpowiednik coli), a na polanie obok poleżeć tak po prostu.
:)
Schronisko turystyczne na Czantorii - Nydek
Powoli
wycieczka dobiega końca, zejście do parkingu to zawsze taka formalność.
4,3 km drogi, 539 metrów w dół, w 1:05 h. Szlak jest dość przyjemny
zarówno w czasie zejścia i podejścia. Wysokość traci się dość
równomiernie. Dodatkowo przechodząc przez polany czy zabudowania ciągle
mamy możliwość popatrzenia sobie na Beskidy. Szlak ten popularnością
cieszy się głównie wśród Czechów. Choć czy kilka spotkanych na szlaku osób może świadczyć o jego popularności? Nie liczę mieszkańców.
Zamiast podsumowania
Kiedyś
dość często bywałam w tej części Beskidu Śląskiego. Wychowałam się u
stóp Czantorii, w Ustroniu. Tutaj też zaczynałam swoje pierwsze samotne
wędrówki i uczyłam się pokonywać strach z tym związany. Kiedyś wyjście w
góry było dla mnie wielkim wydarzeniem. W Wiśle bywałam bardzo często,
nieraz podjeżdżałam autobusem i piechotą, przez góry, wracałam do domu.
:) Dzisiaj niechętnie wybieram się do Wisły. Ciągnący się od lat remont
drogi i perspektywa straty czasu w korkach, mocno zniechęciła mnie do
odwiedzin “perły Beskidów”. Dlatego też kombinuję jak mogę i wybieram
mniej uczęszczane szlaki, które są ciągle dość dobrze dostępne
komunikacyjnie. Dla podróżujących samochodem Nydek jest łatwo dostępnym
miejscem i naprawdę godnym polecenia punktem startowym w przemierzaniu
pasma Czantorii i Stożka. Wędrując po czeskich szlakach raczej nie
spotkamy tłumów, śmieci czy przypadkowych turystów (na przykład
uprawiających weekendową paraturystykę piwną). Dostaniemy w zamian
ciszę, spokój, łatwe i przyjemne w przemierzaniu szlaki, które potrafią
raczyć nas pięknymi panoramami. Napijemy się lekkiego smacznego piwa
albo kofoli, której jestem ogromną fanką. Zjemy pyszny gulasz, a na
deser drożdżówkę z borówkami, których latem w Beskidach jest pod
dostatkiem.