18/09/2021

Beskid Śląski: Stożek - Soszów - Czantoria - pętla z czeskiego Nydka

Pod koniec sierpnia w Beskidach czuć zbliżającą się jesień. Kolory trawy i liści powoli zmieniają się, grzybiarze wracają z pełnymi koszami, smakosze owoców leśnych ciągle mogą dogadzać swoim podniebieniom. Bardzo lubię ten przejściowy czas. Bardzo lubię Beskidy w tej odsłonie. Dlatego w późnoletnie, ciągle długie dni, wybieram równie długie spacery. Ten wpis jest poświęcony wędrówce w paśmie Czantorii Wielkiej i Stożka z czeskiej wsi Nydek. Tak bardzo niepopularnie, a bardzo fajnie. :)



Trasa wycieczki: Stożek - Soszów - Czantoria - pętla z czeskiego Nydka



 

Trasa: Nýdek – Nýdek | mapa-turystyczna.pl


Link do trasy >>>


Informacje o trasie


Długość trasy: 24,1 km
Czas przejścia: 8:18 h
Suma podejść i zejść: 1326 m
Najwyższy punkt: Czantoria Wielka, 995 m n.p.m.


Nydek

 To tutaj, w samym centrum wsi, zostawiamy samochód na płatnym parkingu (prawdopodobnie płatny jest tylko w sezonie, 8 zł za cały dzień). Obok parkingu jest mały bar, w którym od rana leje się strumieniami zimny, złocisty napój (ach, ci czesi…). Tuż przy parkingu znajduje się tabliczka informacyjna i skrzyżowanie szlaków. My ruszamy czerwonym. Początkowo spacerujemy się przez wieś (dość ładną swoją drogą), później odbijamy w stronę lasu. I tutaj też zaczyna się faktyczne podejście. Jako, że nasza trasa ma dość dużo punktów pośrednich, za najbliższy cel stawiamy sobie szczyt Loučka, co znaczy po polsku Łączka. Z Nydka to 5,1 km z sumą podejść 485 m i czasem 2:07 h. Dość przyjemna i widokowa ta trasa, zwłaszcza kiedy zdobędziemy już wysokość.






Loučka 835 m n.p.m.


Po polsku Łączka. Nazwa szczytu oddaje charakter tego miejsca. Choć bujnych łąk na nim nie znajdziemy, to rozległe i panoramiczne polany owszem. U stóp Łączki leży Jabłonków (cz. Jablunkov), nad którym wznoszą się szczyty Beskidu Śląsko-Morawskiego. Swoją drogą na wiele z nich prowadzą szlaki turystyczne, jednak w większości szczyty te są zalesione. Miłośnicy panoramicznych szlaków mogą nie polubić się z tym pasmem górskim.

Wracając jednak to Łączki, to w połowie XIX w. mieściło się na niej osiedle pasterskie, należące do nieistniejącej już wsi Głuchowa. Obecnie polany otaczają zabudowania osiedla Łączka. Wśród zabudowy znajdziemy jeszcze kilka ostatnich, drewnianych chałup zrębowych, prawie bez wyjątku przerobionych już na domki letniskowe.

W pierwszej połowie XX w. polany szczytowe były jednym z ulubionych celów wycieczek niedzielnych mieszkańców Trzyńca i Cieszyna. W latach międzywojennych istniało tu nawet niewielkie prywatne schronisko turystyczne "U Bojka".




Filipka 771 m - Stożek Wielki


Z Łączki nadal trzymamy się czerwonego szlaku, który później odbija na żółty. Na celowniku kolejny punkt, dość ważny dla naszego podniebienia, ze względu na planowane zjedzenia czegoś dobrego w schronisku. :) Stożek Wielki. Ale zanim do niego dotrzemy czeka nas 1:50 h wędrówki, kolejne 5 km i sinusoida w postaci 352 m podejścia i 225 m zejścia. Etap ten do widokowych raczej nie należy. Jedynie w okolicy Filipki przejdziemy przez widokowe polany. Tutaj też znajduje się węzeł szlaków, niedaleko niego restauracja i kilka domów. Spotykamy (o dziwo!) turystów, kilku- i kilkudziesięcioletnich. W Czechach dość popularne jest wędrowanie rodzinne, a niedziela stanowi ku temu dobrą okazję.


Stożek Wielki 978 m n.p.m. i Schronisko PTTK na Stożku


Nazwa tego szczytu nie wzięła się znikąd. I wchodząc na Stożek Wielki zwyczajnie musimy się zmęczyć. Zwłaszcza ostatnie pół kilometra da w kość. Idąc z czeskiej strony możliwości zdobycia szczytu mamy dwa: szlakowe i pozaszlakowe, czyli wędrując granicą państw (na której, swoją drogą, jest wyraźnie wydeptany szlak). Ale jak już wygramolimy się na szczyt, a konkretnie kilka metrów poniżej niego, do schroniska, to oczom naszym ukaże się widok nagradzający wszelkie trudności, a schronisko ugości na przykład pyszną szarlotką (stokroć polecam!!!).


Schronisko PTTK Stożek to pierwsze schronisko, wybudowane przez Polaków w Beskidzie Śląskim. Zostało oddane do użytku w 1922 r. (wcześniejsze budowała organizacja Beskidenverein, która prowadziła szeroko zakrojoną działalność na rzecz propagowania turystyki masowej, była pionierem turystyki beskidzkiej w wielu dziedzinach, działała oficjalnie do 1945 r.). W pobliżu schroniska znajdują się 2 wyciągi narciarskie: krzesełkowy (780 m, czynny również w lecie) i talerzykowy (275 m).



Ze schroniska rozpościera się szeroka panorama na góry Beskidu Śląskiego. Takie widoki będą nam towarzyszyć przez dalszą część szlaku.



Stożek Wielki 978 m - Stożek Mały 843 m - Cieślar 920 m - Soszów Wielki 886 m i Soszów Mały 762 m - Czantoria Wielka - 995 m



Kolejny punkt przystankowy zaplanowaliśmy na Czantorii Wielkiej. Jednak zanim do niej dotrzemy, musimy pokonać 13,9 km, 774 m podejścia, 736 m zejścia, a mapa pokazuje czas przejścia 4:49 h. Trasa jest dość przyjemna, bardzo widokowa, z wieloma miejscami zachęcającymi do odpoczynku. Przy dobrych warunkach pogodowych (niestety takich nie mieliśmy w czasie naszej wędrówki) z okolicy góry Cieślar, można podziwiać Tatry.


Wędrujemy czerwonym szlakiem, który jest częścią Głównego Szlaku Beskidzkiego.



Główny Szlak Beskidzki imienia Kazimierza Sosnowskiego (GSB) – szlak turystyczny znakowany kolorem czerwonym, który swój początek ma w Ustroniu w Beskidzie Śląskim, kończy się w Wołosatem, w Bieszczadach. To najdłuższy szlak w polskich górach, liczy około 496 km i przebiega przez Beskid Śląski, Beskid Żywiecki, Gorce, Beskid Sądecki, Beskid Niski oraz Bieszczady.


Stożek Mały zdaje się być tylko przechodnim szczytem na szlaku. Jest zalesiony i nie rozpościera się z niego żadna panorama. Poniżej szczytu znajdują się zabudowania i rozległe panoramy z widokami. Można dotrzeć tutaj asfaltową drogą z Wisły.


Inaczej jest na pokrytej polanami górze Cieślar. Szczyt ten wyróżnia się prawie dookolną panoramą, ukazującą m.in. cały Beskid Śląski i południową część Beskidu Śląsko-Morawskiego. Pod szczytem mieści się tablica z opisaną panoramą. 



Nazwa szczytu pochodzi od nazwiska Cieślar (w 1621 r., tuż po osadzeniu wsi Wisła notowano w niej już 4 Cieślarów, dziś jest to jedno z najpopularniejszych nazwisk w Wiśle).


Mijamy Soszów Wielki i schronisko znajdujące się na szczycie. Jakoś bez entuzjazmu przechodzę przez miejsca odwiedzane przez przypadkowych weekendowych turystów. Soszów to kolejny punkt, na który można wjechać wyciągiem.


 
Idąc dalej w kierunku Czantorii od czasu do czasu mijamy innych turystów. Szeroka ścieżka prowadzi nas w dół do przełęczy Beskidek, na 684 m. A stamtąd już “tylko” 300 metrów z hakiem na szczyt Czantorii Wielkiej. To dość mocne podejście, w czasie którego głowa i mięśnie nóg będą walczyć dość konkretnie. Przemierzanie szlaku staje się nieco łatwiejsze mijając takie skarby. :)

 A co nas czeka na szczycie Czantorii Wielkiej? 

Mnie spotkało rozczarowanie, niestety. Pamiętam z czasów dzieciństwa to miejsce zupełnie inaczej. Kiedyś stała tutaj tylko wieża i dwie drewniane budki - jedna po polskiej, druga po czeskiej stronie. Wielki gar z grochówką. Kilka ławek, miejsce na rozłożenie koca. A dzisiaj, ech… komercja zajmuje coraz więcej przestrzeni, agregat warczy tak, że odpocząć nie da się, więc poza symbolicznym zdjęciem, z ulgą opuszczam to miejsce i wędruję dalej, do czeskiego schroniska.


Charakterystyczna wieża widokowa po czeskiej stronie oferuje szerokie panoramy (polecam zapłacić kilka złotych lub równoważność w koronach czeskich i wdrapać się na nią).


Kilkaset metrów na zachód od Czantorii Wielkiej, znajduje się czeskie schronisko turystyczne, zbudowane jeszcze przez niemiecką organizację turystyczną Beskidenverein w 1904 r. Tam też niegdyś znajdowało się turystyczne przejście graniczne. Tutaj spokojnie i kulturalnie można napić się zimnego, pysznego czeskiego piwa lub kofoli (to czeski odpowiednik coli), a na polanie obok poleżeć tak po prostu. :)


Schronisko turystyczne na Czantorii - Nydek


Powoli wycieczka dobiega końca, zejście do parkingu to zawsze taka formalność. 4,3 km drogi, 539 metrów w dół, w 1:05 h. Szlak jest dość przyjemny zarówno w czasie zejścia i podejścia. Wysokość traci się dość równomiernie. Dodatkowo przechodząc przez polany czy zabudowania ciągle mamy możliwość popatrzenia sobie na Beskidy. Szlak ten popularnością cieszy się głównie wśród Czechów. Choć czy kilka spotkanych na szlaku osób może świadczyć o jego popularności? Nie liczę mieszkańców.





Zamiast podsumowania


Kiedyś dość często bywałam w tej części Beskidu Śląskiego. Wychowałam się u stóp Czantorii, w Ustroniu. Tutaj też zaczynałam swoje pierwsze samotne wędrówki i uczyłam się pokonywać strach z tym związany. Kiedyś wyjście w góry było dla mnie wielkim wydarzeniem. W Wiśle bywałam bardzo często, nieraz podjeżdżałam autobusem i piechotą, przez góry, wracałam do domu. :) Dzisiaj niechętnie wybieram się do Wisły. Ciągnący się od lat remont drogi i perspektywa straty czasu w korkach, mocno zniechęciła mnie do odwiedzin “perły Beskidów”. Dlatego też kombinuję jak mogę i wybieram mniej uczęszczane szlaki, które są ciągle dość dobrze dostępne komunikacyjnie. Dla podróżujących samochodem Nydek jest łatwo dostępnym miejscem i naprawdę godnym polecenia punktem startowym w przemierzaniu pasma Czantorii i Stożka. Wędrując po czeskich szlakach raczej nie spotkamy tłumów, śmieci czy przypadkowych turystów (na przykład uprawiających weekendową paraturystykę piwną). Dostaniemy w zamian ciszę, spokój, łatwe i przyjemne w przemierzaniu szlaki, które potrafią raczyć nas pięknymi panoramami. Napijemy się lekkiego smacznego piwa albo kofoli, której jestem ogromną fanką. Zjemy pyszny gulasz, a na deser drożdżówkę z borówkami, których latem w Beskidach jest pod dostatkiem.