11/01/2020

Beskid Żywiecki w zimowej odsłonie, Pilsko w patriotycznym wariancie

Pod koniec grudnia niespodzianie zapukała w beskidzkie progi.
Później niż oczekiwałam przyszły te białe i zimne dni.
Wypełniłam termos herbatą z cytryną, spakowałam trzy pary rękawiczek.
Zima, zima, ach to ty...

Już kończę przekomarzanie się z Markiem Grechutą, wszak marna ze mnie poetka.
Napiszę za to kilka słów o wycieczce w Beskid Żywiecki. Koniec roku okazał się być bardzo zimowy i zachęcający do górskich wędrówek.




Zima, jaka jest, nie każdy wie. Ostatnio na trawie pod blokiem zaległy 3 centymetry śniegu i uradowane dzieci nie widziały, jak się zabrać za te białe złogi. Powiem wam, że cieszyło ich niezmiernie lepienie kulek z mieszanki śniegu, błota i liści. Kiedy byłam w ich wieku miałam w swoim ogródku igloo przez całą zimę, czyli dobre kilka miesięcy. Dzisiaj okazuje się, że zimy trzeba szukać w górach.

Rozpoczęliśmy swoją wędrówkę na Przełęczy Glinne. Bez problemu znaleźliśmy miejsce na parkingu, choć zanim zaparkowaliśmy, upewniliśmy się, czy ktoś już szedł szlakiem, którym my planowaliśmy pójść. Szedł. Cieszyło nas to niezmiernie (tak naprawdę tylko mnie). Po krótkim szoku termicznym spowodowanym różnicą temperatur na poziomie samochód - klimat Beskidu Żywieckiego, ruszyliśmy. Jeden na nartach, drugi w rakietach, trzecia w butach (to ja). 

Nie powiem, że nie marudziłam dzień wcześniej, że przy takich warunkach, to szkoda jechać w góry. Tak, zdarza mi się marudzić. Przeważnie w szybkiej przyszłości tego żałuję. Wszechogarniająca biel wywabiła z pamięci wszelkie moje złe nastroje. Znalazłam się w zimowej bajce. Prognozy pogody nieznacznie pogorszyły się, co chwilę spadł na nas płatek śniegu i wiedzieliśmy, że na widoczność nie możemy dzisiaj liczyć.

Pilsko zimą, beskid żywiecki zimą


Pilsko zimą, beskid żywiecki zimą

Pilsko zimą, beskid żywiecki zimą

Pilsko zimą, beskid żywiecki zimą

Pilsko zimą, beskid żywiecki zimą

W zimowej bajce szło się całkiem przyjemnie. Las chronił nas przed wiatrem, gałęzie uginały się pod ciężarem śniegu. Ktoś szedł przed nami, więc starałam się wpasować w te kroki. Dopiero przy rozwidleniu szlaków okazało się, że większość wędrowców wybrała szlak prowadzący do schroniska, czyli czerwony. My kontynuowaliśmy niebieski szlak. Śniegu było coraz więcej, coraz trudniej też można było wpasować się w te same kroki. Zaczął się więc etap podkopywania i mozolnej wędrówki pod górę. W pewnym momencie zobaczyłam dwóch śmiałków, którzy dzielnie przecierali szlak. Było to mniej więcej w momencie, kiedy śnieg sięgał mi do ud. Podejście “na trzeciego” po świeżo przetartym szlaku łatwe nie jest, zwłaszcza kiedy kończy się las, a zaczyna królestwo kosówki. Schowanej pod śniegiem rzecz jasna. 

Kiedy minęłam chłopaków trochę się przeraziłam tym zapadaniem krok po kroku po pas. To wkurzające, po prostu. :) Już nie powiem, że traci się na to mnóstwo energii i można się nieźle wychłodzić. Nie tylko przez śnieg do pasa, ale mrożący wiatr. To moje przecieranie szlaków odbyło się na ostatnich 600 metrach do Góry Pięciu Kopów. Miałam wrażenie, że trwa pół dnia. 

W tym tekście chciałabym trochę opowiedzieć o widokach ze szlaku, ale powstrzymam się. ;) Kiedyś z pewnością powtórzę tę trasę, ale wybiorę się w lepszych warunkach. 

Pilsko zimą, beskid żywiecki zimą

Pilsko zimą, beskid żywiecki zimą

Pilsko zimą, beskid żywiecki zimą


Zastane nas w miejscy Góry Pięciu Kopców warunki zniechęciły do dalszej wędrówki. Mnie już zmęczyło prowadzenie szlaku, więc obraliśmy kierunek schronisko. Dla mnie, kobiety, obranie kierunku w takich warunkach to naprawdę ciężkie zadanie. ;) “Za tłumem” - oto, co zdominowało moje myśli. A tłum ten tworzyli głównie narciarze, bo ci, którzy wybrali wariant pieszej wędrówki, byli mniejszością.


Pilsko zimą, beskid żywiecki zimą

W schronisku także tłoczno. Udało nam się znaleźć wolne miejsce przy stole i wystać swoje w kolejce po grzane piwo. Choć szczerze mówiąc to warte 10 minut czekania to ono nie było.

W drogę powrotną wybraliśmy się szlakiem czerwonym. Najpierw musieliśmy się przebić przez zatłoczone okolice wyciągu, by po chwili odbić do lasu i wrócić do miejsca, które bajkowym nazwać można było. Szlak był ładnie wydeptany, choć wąski. I tak krok po kroku przemierzyliśmy niespełna 5 kilometrów, by dotrzeć do parkingu. 

Pilsko zimą, beskid żywiecki zimą

Pilsko zimą, beskid żywiecki zimą



Link do trasy>>>

 
 

Do zobaczenia na szlaku!
Agnieszka



Może zerkniesz

Beskid Żywiecki w najpiękniejszej odsłonie. Hala Boracza - Lipowska - Rysianka - Żabnica >>>