26/04/2019

Beskid Śląski, Brenna: Stary Groń-Salmopol-Trzy Kopce Wiślańskie

Kwietniu - cóż mógłbyś zaoferować wędrowcom w Beskidzie Śląskim? Jeszcze niezielona trawa na łąkach, ledwie rozwijające się liście na górskich zboczach, płaty śniegu leniwie topniejące w cieniu lasu.

Ale w kwietniu dni są już coraz dłuższe, słońce coraz częściej częstuje promieniami słońca i budząca się do życia przyroda zaprasza do wędrówek. Kiedy w dolinach widać, że wiosna rozgaszcza się na całego, trochę wyżej robi to z lekkim opóźnieniem. Dlatego w górach wiosnę przeżywa się inaczej, jakby podwójnie.


W poszukiwaniu pierwszych znaków wiosny wybrałam się do Brennej. Prognozy pogody zachęcały do tego, żeby zrobić dłuższy spacer. Tak też uczyniłam, wszak niedziela to dzień święty i należało go święcić.


Trasa, którą wybrałam swój początek ma w Dolinie Leśnicy. Prowadzi na grzbiet Starego Gronia, następnie mija Przełęcz Salmopol, przechodzi przez Trzy Kopce Wiślańskie i kończy się na stokach góry Orłowej. Liczy nieco ponad 19 km, a mapy pokazują, że możemy pokonać trasę w 6 godzin i 20 minut i prezentuje się następująco:


Brenna Leśnica-Stary Groń

Ale, umówmy się - komu spieszy się w niedzielę, zwłaszcza gdy słońce maksymalnie rozleniwia… ;)

Zostawiam samochód na bezpłatnym parkingu przy szkole w Brennej Leśnicy. Zdaje się, że zajęłam przedostatnie wolne miejsce (parking jest mały, na jakieś 5-6 umiejętnie zaparkowanych samochodów).

Tabliczki informują, że dojście do Starego Gronia zajmie 1 godzinę i 15 minut (to nieco ponad 2 km). Trasa jest przyjemna, dość łagodna, gołe drzewa sprawiają, że w lesie jest niesamowicie jasno. Kiedy zniknęły z moich oczu panoramy na pasmo Równicy, zerkałam pod nogi - w lesie przyroda zataczała koło, wszystko budziło się do życia. To coś, co szalenie nastraja do wczesnowiosennych wędrówek.

Na tych gałązkach będą borówki! :) 
Nowe życie! :) 
Po wyjściu z lasu tabliczki informują, że na szczyt Starego Gronia zostało jeszcze 15 km spaceru. Od tego momentu ścieżka prowadzi grzbietem, dlatego idzie się o wiele przyjemniej, głowa obraca się na lewo i prawo. Widzę drewnianą chatę, to bacówka z kilkoma stołami i ławami dla odpoczynku. Nad nimi wznosi się 12-metrowa wieża widokowa. Pierwszy raz w życiu postawiłam tutaj stopę i...nie wiem, dlaczego do głowy wpadł mi hit rock-polo i słowa “Na razie ni mom hektara, ni mom hektara, ale się o hektar będę bardzo starał”. ;)

12-metrowa wieża widokowa na Starym Groniu (789 m n.p.m.). 
Widok na pasmo Błotnego i przykryte jeszcze śniegiem Skrzyczne (1257 m n.p.m.). 
Bacówka z miejscami do odpoczynku, po lewej pasmo Równicy (884 m n.p.m.). 
Widok na Dolinę Hołcyny i Brennicy oraz pasmo Błotnego. 

Stary Groń-Przełęcz Salmopolska

Dalszy etap wędrówki prowadzi na Przełęcz Salmopolską. Ze Starego Gronia to jakieś 4 kilometry i 1 godzina 20 minut drogi. Drogi, która wiedzie po otwartej przestrzeni, pozwala zajrzeć w różne zakątki Brennej, Ustronia i podziwiać z daleka dumnie wznoszące się Skrzyczne.


Droga w kierunku przełęczy Salmopolskiej. 

Chata Grabowa położnej u stóp szczytu Grabowej (907 m n.p.m.). 


Wędrując pasmem Starego Gronia chciałoby się wrócić do lat 60. ubiegłego wieku, kiedy to na polanach prowadzono wypasy owiec. W Brennej to właśnie tutaj  w XVII wieku powstał pierwszy szałas. Dzisiaj także można spotkać owce, choć ówczesny wypas daleki jest od dawnych tradycji pasterskich.

Przełęcz Salompolska (934 m n.p.m.)
Na szlaku w kierunku Smerekowca (835 m n.p.m.). 
Rozejście szlaków pod Smerekowcem. 
Na szlaku, pod szczytem Smerekowca. 
Halny zebrał sporo żniw. 
Im bliżej Przełęczy Salmopolskiej, tym więcej turystów mnie mija, choć słowo “więcej” oznacza jakieś 10 osób. Z Białego Krzyża, jak powszechnie określane jest miejsce na granicy Wisły i Szczyrku, wchodzę na żółty szlak w kierunku Smrekowca (853 m n.p.m.). Przez większość drogi wędruję sama. Czasami wędrówka przypomina swojego rodzaju slalom. Liczba powalonych przez halny drzew jest ogromna. Smerekowiec jest niepozorny, źródła określają go jako niewybitny, pod jego szczytem krzyżują się dwa szlaki - zielony, który zaprowadzi do Nowej Osady w Wiśle i żółty, w kierunku Trzech Kopców Wiślańskich.

Z Przełęczy Salmopolskiej w stronę Telesforówki

1 godzina i 45 minut, które pokazuje znak, mobilizują do szybszej wędrówki. Pora obiadowa daje o sobie znać. Całe szczęście po drodze jest Telesforówka, w której chowam się przed wiatrem i uzupełniam energię. Przede mną jeszcze ponad 7 km drogi, którą już znałam. Choć moje niedzielne górołażenie nie dobiegło końca, mogłam śmiało przyznać, że wybrałam się na jedną z ładniejszych tras w Beskidzie Śląskim. Co ją wyróżniało? Przede wszystkim spokój i przestrzeń. Większość osób, które docierają do Brennej, wybiera na cel dość popularne pasmo Błatniej. I choć lubię spacerować po nim to wiem, że spotkam tam tłumy. Inaczej jest po drugiej stronie. Cenię w górach miejsca, gdzie poza widokami moja głowa może odpocząć.
Na szlaku do Telesforówki. 
Telesforówka z przepyszną domową kuchnią! :) 
Toaleta wersja leśna lux edycja. :) 

Trzy Kopce Wiślańskie

Trzy Kopce Wiślańskie (810 m n.p.m.) minęłam po chwili od wyruszenia z Telesforówki. To takie symboliczne miejsce, gdzie stykają się granice Ustronia, Wisły i Brennej.  Ze szczytu rozpościera się widok na Skrzyczne (1257 m n.p.m.), Kotarz (974 m n.p.m.), Grabową (905 m n.p.m.), grzbiet Starego Gronia, osiedle Świniorka (ok. 700 m n.p.m.), Orłową (813 m n.p.m.), Równicę (884 m n.p.m.) i Czantorię (995 m n.p.m.).

Ostatnie spojrzenie w kierunku Telesforówki. 

Trzy Kopce Wiślańskie-Orłowa

Droga w kierunku Orłowej odsłania rozległe panoramy na Wisłę, Ustroń i Brenną, a na szlaku coraz częściej mijałam jedne z piękniejszych znaków wiosny. To także odcinek, który początkowo obniża wysokość, a później łagodnie wznosi się do góry. Schodzę do Zakorzoska (695 m n.p.m.), który swą nazwę wziął od “zakrzosów”, czyli nacięć robionych na drzewach siekierą. W ten sposób kiedyś oznaczano granice posiadłości.

Rozejście pod Orłową-Brenna Leśnica

Na Orłową (813 m n.p.m.) nie docieram, żółty szlak, który prowadzi do parkingu, odbija nieco pod jej szczytem. Początkowy odcinek jest dość stromy i po kilkunastu kilometrach moje kolana nie czują się tak rześko, jak na początku. I choć chciałabym napisać, że przede mną była ostatnia prosta, to droga szła zakosami w dół, z dość mocnym zejściem. Ten odcinek jest dość krótki, liczy 2,5 kilometra, jednak to niecałe 370 metrów w dół.
Na żółtym szlaku, ostatnia "prosta" na trasie. Widok na pasmo Błotnego i Brenną. 
 

Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty...

Do zobaczenia na szlaku!
Agnieszka